sobota, 23 listopada 2013

I love Second Hands cz.1



Siemka!!!


Second hand, ciuchy, "ekskluziw szop"-wiadomo o co chodzi. Lubię, chodzę kupuję. Mam większą satysfakcję, gdy upoluję coś za niewielkie pieniądze niż gdy kupię gotowca w galerii. W ostatnim czasie wybrałam się na ciuszkolandowe zakupy.
Oto moje zdobycze :





Kolorowe ponczo, które kosztowało 8zł. Jest super, fajnie wygląda w połączeniu z kurtką lub białą bluzką. Przyda się na długie zimowe wieczory.




Rozpinany sweterek H&M, cena 5zł. Bardzo dobry zakup-pasuje niemal do wszystkich kolorów. Ostatnio połączyłam go z bordową bluzeczką.



Śmieszne wdzianko za które zapłaciłam 8zł. Wygląda jak zszyty do kupy szalik.

Moherowy sweterek w kolorze Shreka kosztował złotych 5. Na zdjęciu wygląda tak sobie, ale w rzeczywistości jest dużo ładniejszy. Poprawia mi humor, gdy za oknem jest tak szaro i buro.

Lubię takie zakupy. A Wy chodzicie??
Dziękuję za uwagę.




Buziaczki, papatki, całuski
TISHA


czwartek, 21 listopada 2013

GULIVERE-magiczna tarka do stóp.

Twarz,ciało

Siemka!!!
 Nie wiem jak Wy, ale ja nie zawsze mam czas na maksymalne dopieszczenie stópek. Czasami ten brak czasu to zwykłe lenistwo. Wiadomo, jeśli chcemy przeprowadzić cały rytuał z moczeniem, ścieraniem, peelingowaniem, potrzeba nam nie tylko czasu, ale również i chęci.I tu przychodzi mi z pomocą cudowna tarka firmy Gulivere.  Odkąd ją posiadam, dbanie o stopy stało się o wiele przyjemniejsze, a przede wszystkim mniej pracochłonne.




 Dlaczego?? O tym przeczytacie poniżej.

Firma Gulivere powstała w 1996 roku, jej siedziba mieści się w Łodzi. Specjalizuje się w produkcji naturalnych kosmetyków antyalergicznych. Dlatego między innymi ich kremy mają bardzo krótki termin ważności, w szczególności te przeznaczone do pielęgnacji twarzy: nie posiadają zapachu, barwników oraz środków konserwujących.
Oprócz tego firma jest  producentem tarek do stóp i dłoni.

Ich oferty nie znajdziecie w Rossmanie czy Hebe. Można zaopatrzyć się bezpośrednio u producenta lub przy okazji odbywających się cyklicznie targów kosmetycznych.


Tarka Gulivere:

            Źródło zdjęcia:WWW.okazje.info.pl



Tarka przeznaczona jest do użytku profesjonalnego (w gabinetach kosmetycznych) oraz indywidualnego. Jest dosyć duża (długość 27cm), ale wbrew pozorom poręczna. Dobrze leży w dłoni, jest stabilna i mocna, ciężko ją zepsuć. Posiada dwie powierzchnie ścierające:jedną do usuwania zrogowaciałego naskórka, drugą do wyrównania ewentualnych nierówności.
I teraz będzie największe zaskoczenie-przeznaczona jest do ścierania na sucho.

Co to znaczy??

Używamy jej na suchutkie stopy, ja zazwyczaj robię to przed kąpielą. Ścieram, ścieram, wklepuję maść witaminową, czekam aż się wchłonie, po kąpieli jeżeli czuję taką potrzebą dokremowywuję. Dzięki temu mam gładkie, super nawilżone piętki i dużo zaoszczędzonego czasu..
Tarka jest bardzo łatwa w utrzymaniu. Po wszystkim, wkładamy ją pod kran, bierzemy szczoteczkę i czyścimy.  Swoją mam już ponad rok, i przy średnim używaniu 2 razy w tygodniu ma się całkiem dobrze.
Od koleżanek z pracy słyszałam również opinię, że regularne jej stosowanie niweluje problem pękających pięt.

Podsumowując:

Warto się w nią zaopatrzyć, uważam, że działa lepiej niż standardowe pumeksy. Nie jest droga-za swoją zapłaciłam 17zł i cena jak najbardziej idzie w parze z jakością. Dzięki niej utrzymanie stóp w należytym ładzie jest o wiele przyjemniejsze.

PS W swojej kolekcji posiadam również szklany pilnik do paznokci tejże firmy-recenzja wkrótce.

Dziękuję za uwagę.

Buziaczki, papatki, całuski
TISHA

wtorek, 19 listopada 2013

Pierwsza własna wcierka.

Włosy.



Siemka!!!

Szybki wpis. Dzisiaj po raz pierwszy użyłam własnoręcznie przygotowanej wcierki, wg przepisu, który znalazłam Tutaj. Mam nadzieję, że będę równie zadowolona jak i autorka bloga. Napewno jest lżejsza niż te sklepowe, nie obciążyła mi włosów, a wręcz spowodowała ładne odbicie.
Myślę, że za jakieś dwa tygodnie będę mogła napisać troszeczkę więcej.

A może Wy macie jakieś sprawdzone przepisy na wcierki??
Dziękuję za uwagę.

Buziaczki, papatki, całuski
Tisha

sobota, 16 listopada 2013

Czas na relax cz.1

Free Time.





Siemka!!!



Każdy od czasu do czasu potrzebuje odskoczni i relaksu. W moim przypadku najlepszym rozwiązaniem jest dobra książka, film lub serial. Zdecydowanie mogę wręcz określić siebie mianem serialomaniaczki. Zdecydowanie  preferuję książki/filmy łatwe, lekkie i przyjemne. Wychodzę z założenia, że jest to czas dla mnie, kiedy mogę się odprężyć i nie-myśleć, chociaż przez chwilkę. Nie oznacza to, że ambitne pozycje omijam szerokim łukiem. Po prostu muszę mieć „ten dzień” . Co jakiś czas postaram się podrzucić kilka tytułów, które akurat znajdują się w polu moich zainteresowań.

Ambitnie/ nieambitnie zapraszam na przegląd moich „relaksowaczy” w tym miesiącu:


Książka:



Książka „Lew Starowicz o mężczyźnie” to kontynuacja bestselleru tego autora „O kobiecie”. Tym razem profesor rozbiera na czynniki pierwsze polskiego mężczyznę. I co tam znajduje? Niedojrzałość, strach przed kobietami i ich emancypacją oraz kłopoty z męskością. To książka, którą powinna przeczytać każda kobieta, której zależy na dobrych relacjach z partnerem. Profesor Zbigniew Lew Starowicz mówi Krystynie Romanowskiej o błędach, jakie nagminnie robią kobiety wobec swojego mężczyzny, jak on odbiera pewien typ „babskich” zachowań, co najbardziej ceni u kobiety, a co go drażni. I radzi, co zrobić, żeby nasz związek był szczęśliwy. To lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą poznać wszystkie skrywane tajemnice mężczyzny i zrozumieć go.







źródło opisu: Wydawnictwo Czerwone i Czarne
źródło okładki: Wydawnictwo Czerwone i Czarne

Za mną jak na razie połowa książki. W tej chwili  mogę powiedzieć, że forma wywiadu-rzeki sprawdza się bardzo dobrze. Czyta się lekko i przyjemnie. Profesor w sposób prosty i przystępny pokazuje różnice między kobietą a mężczyzną, opowiada o ich typowych zachowaniach, wszystko popierając przykładami „z życia”. Wg mnie jest to instrukcja obchodzenia się z facetem oraz kompendium porad dla nas kobiet: jak się NIE zachowywać w stosunku do faceta. Zauważyłam, że wiele „problemów” dotyczy również i mnie J Bardzo ciekawa pozycja-mam nadzieję, że pozwoli mi zrozumieć mojego TŻ-ta i być może uniknąć wielu niepotrzebnych konfliktów w przyszłości.


Serial:




Serial „Arrow” to współczesna historia Zielonej Strzały, superbohatera komiksów DC Comics. Po 5 latach od katastrofy morskiej miliarder Oliver Queen (Stephen Amell), jak dotąd uznawany za zmarłego, zostaje odnaleziony na bezludnej wyspie na Pacyfiku. Kiedy powraca do domu, rodzina zauważa, że pobyt na wyspie bardzo go odmienił. Oliver próbuje pojednać się z najbliższymi i swoją byłą dziewczyną Laurel Lance (Katie Cassidy), jednocześnie kreując swoją sekretną tożsamość. Odtąd za dnia Oliver jest bogatym, beztroskim i nieostrożnym kobieciarzem, jakim zwykł być, natomiast pod osłoną nocy jako Zielona Strzała walczy ze złem i stara się przywrócić miasto do jego dawnej świetności.


Źródło opisu:www.filmweb.pl
Źródło okładki: arrow.heroesmovies.pl

Serial spodoba się osobom, które lubią akcje, reakcje i fikcje oraz potrzebują odmóżdżenia. Mamy tu wszystko, łącznie ze śmiesznymi scenkami np.:
„Olivier: Czym jest „Zmierzch”?
Tommy: Lepiej żebyś nie wiedział”

Aktualnie jestem w połowie pierwszego sezonu. Akcja jest dynamiczna, nie ma niepotrzebnego przeciągania wątków. Wbrew pozorom fabuła nie jest aż tak płytka jakby mogło się wydawać. Jest na czym oko zawiesić-mowa tu o główny bohaterze oczywiście. Myślę, że jest to dobry pomysł na spędzenie jesiennego wieczora.


Film:


 


Okradziony z towaru dealer David musi w ramach zadośćuczynienia przywieźć z Meksyku dużą dostawę narkotyków. Dla niepoznaki organizuje więc wymyśloną rodzinę.
Źródło opisu: WWW.filmweb.pl
Źródło plakatu:WWW.film.onet.pl

Uwielbiam Jennifer Aniston i wszystkie filmy, w których można ją zobaczyć. „Millerowie” nie należy do wyjatków. Świetna komedia przy której nabawiłam się bólu brzucha „od śmiacia”. Można się rewelacyjnie zrelaksować, bez potrzeby zażywania nielegalnych substancji.

Jakie są Wasze sposoby na relaks?? Co myślicie o takim wpisie od czasu do czasu?? Jakie filmy/seriale polecacie??

Dziękuję za uwagę.

Buziaczki, papatki, całuski
Tisha



środa, 13 listopada 2013

Korund-domowy sposób na mikrodermabrazję?



Twarz,ciało


Siemka!!!
 
www.e-naturalne.pl

 Mikrodermabrazja to inaczej peelin mechaniczny, którego głównym celem jest stopniowe złuszczanie naskórka, przy pomocy specjalnych głowic ścierających. Usuwa górne warstwy obumarłego naskórka, wskutek czego powstają nowe, zregenerowane komórki. Mikrodermabrazja może być diamentowa lub korundowa. Nas interesuje ta druga. Mikrodermabrazję korundową wykonuje się przy pomocy kryształków korundu. Daje silniejszy efekt złuszczania- szybciej można uzyskać zadowalające efekty.  

Mikrodermabrazja przeznaczona jest przede wszystkim dla osób walczących z łojotokiem, trądzikiem, zaskórnikami, przebarwieniami, bliznami potrądzikowymi, rozszerzonymi porami, ubytkiem kolagenu i płytkimi zmarszczkami.(www.mamazone.pl)

Zacznę od tego, że mikrodermabrazji nigdy nie robiłam. Znam ją bardziej z opowieści  i różnych czytadeł. Nim się w końcu zdecyduję na profesjonalny zabieg pewnie jeszcze trochę minie. Korund-jako kosmetyk do domowej pielęgnacji, jak wiadomo jest ogólnie dostępny. Przy jego pomocy możemy przeprowadzić taki zabieg w domu. Oczywiście efekt będzie dużo słabszy niż salonowy, ale zawsze. 
Zapraszam do przeczytania posta.
Opis problemu.

 Mam cerę mieszaną, silnie przetłuszczającą się w strefie T, niestety bardzo skłonną do zanieczyszczeń. Aktualnie moja pielęgnacja ogranicza się do mycia twarzy emulsją Emolium i aplikowania balsamu do twarzy i ciała firmy Cethapil. Skromnie bardzo, niestety na żadne nowości nie mogę sobie w tej chwili pozwolić. Wszystkiemu winna alergia kontaktowa J, a peelingować się trzeba. Drogą pantoflową dowiedziałam się o korundzie. Niewiele myśląc złożyłam zamówienie wiadomo gdzie. Pisałam o tym TUUUU.

Korund.
Na stronie ZSK możemy przeczytać:
„Korund mikrokrystaliczny (mikronizowany - wielkość kryształków 120 μm). Znajduje zastosowanie w profesjonalnych gabinetach kosmetycznych a także w domowych peelingach. Systematyczne stosowanie peelingów zwiększa wchłanianie substancji czynnych przez skórę, pobudza mikro-krążenie, oczyszcza i wzmaga odnawianie skóry. Efektem regularnego stosowania peelingów jest pogrubienie się warstw żywych komórek skóry, natomiast cieńsza staje się warstwa rogowa. Peeling mechaniczny pobudza mikrokrążenie skórne i dotlenia skórę. Wyrównuje się koloryt skóry. Skóra staje się bardziej elastyczna i gładsza.

INCI Alumina  

Za pomocą korundu usuwamy mechanicznie - ścieramy wierzchnią warstwę skóry, głównie obumarły naskórek. Usunięcie tej warstwy skóry powoduje pobudzenie do szybszego wzrostu i odnowy warstwy naskórka, oraz pobudza do wzrostu komórki warstw głębszych. 
Peeling powinien być stosowany regularnie 1-2 razy w tygodniu. Oprócz dobroczynnych skutków peelingu opisanego powyżej bardzo ważną rolą tych zabiegów jest przygotowanie do dalszych zabiegów. Usunięcie obumarłego naskórka i odblokowanie porów znacznie poprawia wchłanianie aktywnych substancji”

Moje przemyślenia.
W przyjemnym dla oka pudełeczku mieści się bardzo drobniutki, aczkolwiek niepozorny, biały proszek (nie mylić z substancjami nielegalnymi). Niepozorny, ponieważ bardzo ostry. Nie odważyłabym się stosować go solo. Jest to na pewno zła wiadomość dla posiadaczek cer naczynkowych i bardzo wrażliwych.
Używam go raz w tygodniu. Około pół łyżeczki korundu mieszam z niewielką ilością Emolium i delikatnie masuję zwilżoną wcześniej buzię. Trwa to ok. 2-3 minutki, po czym spłukuję letnią wodą.
W efekcie uzyskuję gładką, rozświetloną skórę, która lepiej przyswaja kolejne produkty. Najczęściej po takim zabiegu nakładam Cethapil z dodatkiem kwasu hialuronowego.
Zauważyłam, że wszelkie niedoskonałości znikają szybciej i nie pojawia się ich więcej. Jak dotąd jest to najlepszy peeling, jaki miałam okazję używać. Na pewno nie sięgnę już po te ze sklepowej półki, kipiące od chemii.
Pod opisem producenta podpisuję się rękami i nogami.
Ciekawa jestem czy regularne stosowanie przyczyni się do likwidacji znienawidzonych zaskórników. Czas pokaże.

Czy Wy używacie korundu?? Jakie są Wasze odczucia?
Dziękuję za uwagę.

Buziaczki, papatki, całuski
TISHA



wtorek, 5 listopada 2013

Październik-podsumowanie oraz plany na nowy miesiąc.



Siemka!!!








Październik mamy już za sobą. Pora na małe podsumowanie . W tym miesiącu wprowadziłam świadomą i przemyślaną pielęgnację, o której pisałam Wam TU. Od czasu do czasu odstępstwa od normy się zdarzały, zwłaszcza wtedy gdy wracałam do rodzinnego domu. Z zaprezentowanego zestawu udało mi się zużyć litrową Placentę (nareszcie),Barwę Pokrzywową oraz Radical, pozostałe kosmetyki  odnotowały znaczne ubytki. Patrząc na te zdjęcia odnoszę wrażenie, że włosy nie urosły nawet o milimetr (masakra).

W tym miesiącu do moich ulubieńców zaliczam:

-Ultralekką odżywkę z olejem arganowym firmy Marion. Jak dotąd najlepsza moim zdaniem: ułatwia rozczesywanie, nabłyszcza, pięknie pachnie-włosy są takie, że aż chce się je cały czas dotykać. Stosowałam ją zawsze po myciu na wilgotne włosy, chroni  przed dalszymi zniszczeniami. Nie oczekuję od niej działania regeneracyjnego. Spełnia swoje zadanie.

-Odżywkę kokosową firmy Inecto: doskonale sprawdziła się na moich przesuszonych, puszących się włosach. Odpowiednio je dociążyła, nawilżyła. Nakładałam ją głównie na olej przed myciem i w takim duecie sprawdziła się najlepiej.

Październik nie obył się bez kilku kryzysowych dni. Byłam wtedy gotowa pobiec do fryzjera i je ściąć. Dobrze, że mojego planu nie wcieliłam w życie. Dużą podporą okazał się dla mnie wizaż i rady dziewczyn. Dzięki nim wiem, że powinnam włączyć do pielęgnacji więcej emolientów. Moim problemem jest nieustanny puch i suchość-niestety dopóki nie pozbędę się resztek blondu z końców nie mam co liczyć na spektakularne efekty.

Włosów nie farbuję już od 3 miesięcy. Aktualnie jest to spowodowane obawą przed powrotem wypadania. Zamierzam maksymalnie wzmocnić włosy i być może dopiero wtedy pomyślę nad ujednoliceniem koloru. Jak na razie pojawiające się baby hair motywują mnie do nie – farbowania włosów. Od 30.09 regularnie łykam tran i piję skrzypopokrzywę. Akurat na dzisiaj przypada mój ostatni kubek i robię ok. dwutygodniową przerwę.

Wiem, że przede mną jeszcze długa droga. W tej chwili skupiam się na regeneracji włosów oraz ich odroście. Chciałabym wyrównać włosy i zejść wreszcie z tego koszmarnego cieniowania. Marzy mi się fryzura „od linijki”.


Poniżej mój plan pielęgnacji na listopad.

Stałe punkty to oczywiście:

-mydełko Sesa
-szampon Revitax
-szampon Barwa Czarna Rzepa (oczyszczanie)
-wcierka mix, czyli końcówka Revitaxu zmieszana z resztką Nowoxidilu
-GlissKur odżywka b/s

Nowości, a raczej plan na br. miesiąc:




Absolutne nowości to zestaw DeBa-kupiłam pod wpływem blogowego szaleństwa, Mrs Potters Ekspresowa odżywka bez spłukiwania(pachnie super) oraz Woda szungitowa. Pozostałe kosmetyki zostały wyłowione z dna pudełka z zapasami. W tym miesiącu chciałabym zdenkować Kolagenową Kurację Bingo Spa (ostatnia litrowa puszka-bardzo fajny kosmetyk, aczkolwiek raczej już nie zdecyduję się na takie pojemności). Zabezpieczenie końców powierzę mleczku z Loreala. I nakładam na siebie bana na zakup szmponów :)


Miłej lektury :)




Buziaczki, papatki, całuski
Tisha